Zgadzam się w 100%, ale niestety te czasy już minęły; jeszcze w latach 90. powstawały komedie wielkie i "z jajem", ale po 2000. roku było już coraz gorzej, bo powstały świetne (bo jednak jajcarstkie w gangsterskim klimacie) "Chłopaki nie płaczą" z "Porankiem kojota" włącznie, no i jeszcze "Zróbmy sobie wnuka", ""Vinci" i "Czas Surferów". A potem? Komedyjki z lokowaniem luksusowych produktów, chamstwem, o braku kreatywności i suchych tekstach- często nieśmiesznych i małpujących kino typu "Kac Vegas" nie wspominając. Co mnie pociesza w polskim kinie jest to, że w innych gatunkach albo podwyższamy poziom, albo go reprezentujemy tak, żeby przyciągnąć sprawgnionych dobrego kina widzów. Komedie jednak albo powstają romantyczne ze swoją budzącą mdłości słodyczą (a komedie romantyczne IMO jedynie w mniejszości są śmieszne), albo powstają komedie bez odwagi, bez wychodzenia poza PP, bez jaj, bez satyry, bez łamania stereotypów, bez (wpisać to, co każdemu przychodzi do głowy opisując obecne "komedie" polskie)... itp. . Ogromnie tęsknię za tym kinem, ale wątpię, by w dzisiejszych czasach powstawały takie filmy, bo odpłynęły, niczym westerny na Zachodzie, nie mówiąc już o tym, że skoro popularność zdobywają komedyjki w typie "Śniadania do łóżka", "Ciacho", "Kac Wawy" i inne, to zmiana nie nastąpi. Albo komedie wciąż będą denne, albo powstawać w ogóle nie będą. Łezka się w oku kręci oglądając "Vabank", "Kogel Mogel", "Seksmisję", "Kingsajz", o kultowych tytułach z poprzednich dekad nie wspominając, ale dobrze, że re stare perełki zostały.